Kochani,
póki jeszcze zdjęcia w miarę ciepłe (w zasadzie dość letnie), napiszę Wam kilka słów o moim greckim urlopie, z którego kilka wrzuconych zdjęć bardzo Wam przypadło do gustu :)
Mam nadzieję, że przybliżę Wam trochę kraj i przyjemnie odmienię na chwilę tematykę bloga :)
Otóż wraz z moim facetem wybraliśmy się na rowerową wyprawę po Krecie i Peloponezie. Spędziliśmy mniej więcej tydzień na wyspie i resztę czasu (dwa tygodnie) na półwyspie.
Ja przejechałam w sumie 1348 km i 17647 podjazdów, M. trochę więcej (bo zdobywał jakieś dodatkowe przełęcze, nie pytajcie mnie po co :P).
Nie mam wrażenia, żeby ogólnie rzecz biorąc nasza wyprawa była jakaś wyżyłowana, chociaż źle rozkładały się dni ciężkie - następowały po sobie a potem kilka dni lekkich. Ciężko odpocząć i się zregenerować przy takim trybie jazdy.
W każdym razie, będąc w nadmorskich miasteczkach na Peloponezie z przyjemnością bym została, a Peloponez o tej porze pachniał oliwkami, oliwą i pomarańczami.
Ale podsumowując naszą grecką wyprawę:
Miejsca:Kreta nam nie przypadła do gustu. Poza kilkoma fajnymi punktami (jak widok na krętą drogę pośród burej ziemi czy plaża Bolos) wyspa nas nie ujęła.
Ale może nie wcelowaliśmy z porą roku (oczywiście na zdjęciach jest to co jednak było godne uwagi ;) ). Nie znaczy to, rzecz jasna, że na Krecie jest brzydko, po prostu... o tej porze jest tam dość księżycowy krajobraz.
Natomiast Peloponez nas bardzo mile zaskoczył i wręcz oczarował. Piękne widoki (fantastyczna linia brzegowa - zatoczki i wysepki), zielono, zdarzały się też rzeki (a nie tylko wyschnięte koryta), pachnące lasy sosnowe, a także kilometrowe gaje oliwne i pomarańczowe :)
Oba miejsca mogą się pochwalić pięknym morzem - przezroczysta woda odsłania dno - i zdaje się, że w wielu miejscach dno jest bardzo płytkie - można oddalić się daleko od plaży i nadal stąpać po dnie.
Miasta na Krecie wszystkie takie same, domy to kwadratowe bryły. Nie pojawiały się kamienne domki i urocze miasteczka (no może poza Rethymno w samym centrum).
Na Peloponezie było podobnie, ale udawało się nam się natrafić na ładne miasteczka z domkami w innym stylu niż "nowoczesny". Uwielbiam takie miejsca i szkoda, że w Grecji jest ich niewiele.
Ale niestety wszędzie na poboczach śmieci. To smutne (chociaż nie w takiej ilości jak w Neapolu, gdzie zalegały ich całe góry).
A w szczegółach:
Jedzenie:
Poprzednio, jak wracaliśmy z Bałkanów i spędziliśmy parę dni na północnej Grecji mieliśmy wrażenie, że jedzenie jest tu pyszne. Podczas tego pobytu nieco się rozczarowaliśmy.
Tarama (pasta z kawioru) - dostępna w Austrii z której M. przywiózł zapasy, przestała być rarytasem, jedliśmy więc tylko raz, trochę inną, kwaśniejszą i białą (pyszną).
Cacyki - kupiliśmy takie sklepowe, nie domowe. Niestety nieszczególnie smaczne i mało słone.
Chleb - to jedyne co nam bardzo smakowało (poza jakimś jednym wyjątkiem, który robił wrażenie chleba jakby na zakwasie), generalnie w Grecji pieczywo jest pyszne.
Wędliny, ser, jogurty - sery mają dobre, a jogurty bardzo dobre. Wędliny, salami itp. wyroby słabiutkie.
Majonezy - kwaskowe, bardziej octowe niż nasze, ale całkiem smaczne.
Potrawy - dwukrotnie próbowaliśmy musaki, ale za każdym razem coś było nie tak. Nie była przyprawiona, lub miała za dużo beszamelu. M. próbował też mięsnych kotlecików w sosie pomidorowym a ja krewetek w sosie pomidorowym.
Okej, ale bez szaleństw. Udało nam się natomiast zjeść małe smażone rybki, które były przepyszne. Polowaliśmy na te rybki cały pobyt, bo ostatnio takie wspaniałe jedliśmy we Florinie, na północy Grecji, i nigdzie potem już nie były do dostania.
Słodycze - ich tradycyjne miodowe przysmaki są zrobione z czegoś w rodzaju ciasta francuskiego, posypane orzechami i polane ogromną ilością miodu. Niestety nie zrobiły na nas wrażenia (poza pierwszymi, będącymi czymś jak faworki, posypanymi migdałami i polanymi miodem).
A ostatnie dwa, które kupiliśmy na lotnisko, zaszkodziły mi i mnie zemdliły. Brzuch bolał mnie po nich jeszcze cały następny dzień.
Mają natomiast cynamonowe cukierki i gumy do żucia, fajny, ciekawy smak.
Oliwki - drogie! a takie kupione przy straganie, domowej roboty, tak słone, że aż wykręcały nam pyszczki ;)
Jest ich wiele, wiele rodzajów, dobrze zrobione są przepyszne. Jeśli ktoś lubi oliwiki ;)
Feta - grecka feta jest mniej słona od tej, którą mamy w naszych sklepach, a bardziej gorzka.
Owoce - z drzewa zbieraliśmy słodkie granaty :)
Ludzie i zwierzęta:
Na wsiach ludzie są mili i przyjacielscy, czasem aż za bardzo (nie lubimy się zbytnio bratać). W miastach już gorzej. To chyba w sumie normalne.
Niestety Grecy nie traktują dobrze zwierząt. Psy pouwiązywane na łańcuchach, często, gdy nie było to konieczne (np. pies zamknięty w kojcu i jeszcze uwiązany). Chude, bezdomne ale nadal przyjacielskie, szwendające się przy drogach czy sklepach. Aż serce się krajało, gdy się przymilały,a my nie mogliśmy nic zrobić, poza daniem im czegoś do jedzenia czy kupienia małego paszteciku w sklepie.
Ale koty mają się tam świetnie, jest ich wszędzie pełno, na każdym kempingu czy kwaterze mieliśmy kocie towarzystwo. I widać, że koty sobie lepiej radzą niż psy.
Ogólnie, Grecy traktują zwierzęta raczej jako narzędzie niż kompana do życia.
Co ciekawe, łatwiej im postawić kapliczkę przy drodze (mnóstwo ich stoi), niż wyrzucić śmieci do śmietnika (wyrzucają nawet zakręcone butelki z wodą! na postojach wylewaliśmy tę wodę, gdy takie butelki trafiły się gdzieś w naszej okolicy).
Poziom życia
odnieśliśmy wrażenie, że Grecja jest daleko za Zachodem, nawet za Polską. Poziom życia, mentalność ludzi taka jak w Polsce ładnych naście lat temu (ale znaczy to też, że są dużo bardziej gościnni).
Ale poza tym drogo! Strasznie, strasznie drogo (w piekarniach płaciliśmy od 1 euro do przeważnie 3 a nawet do 9!)
Zabytki
przyznam, że spodziewałam się wszędzie ruinek, kamiennych zameczków na wzgórzach i pozostałości po dawnej kulturze.
Nic bardziej mylnego. Kilka starych wartowni znalazło się na Peloponezie, owszem. Ale generalnie zabytki są pilnie strzeżone, grodzone i płatne (do tego stopnia, że kiedyś na wysokiej przełęczy natknęliśmy się na świątynię Apollina. Cokolwiek było w środku było szczelnie zakryte namiotem a wstępu pilnowała babka i żądała 6 euro od osoby ;) )
Korynt, Mykeny, wszystko to okazało się małymi pozostałościami po dawnych miastach. Wydawało mi się, że to były potężne miasta, tymczasem zajmowały tyle miejsca, ile dzisiejsze niewielkie osiedla...
Największym rozczarowaniem były jednak Ateny. Olbrzymie, zatłoczone, głośne miasto. Zabytki są wrzucone gdzieniegdzie w centrum niepasujących zabudowań, oczywiście ogrodzone, okolica brudna i pomazana graffiti.
Wszystko wysoko płatne.
Podsumowując jednak moją dosyć ogólną relację. Peloponez to piękne miejsce w całości, na Krecie znajdziecie, według mnie, pojedyncze perełki. Termin przez nas wybrany pogodowo bardzo trafny, ciepło i mało turystów, chociaż dzień był już krótki a ranki, noce i wieczory potrafiły być chłodne.
Wydaliśmy jakieś 1000 euro - bez biletów samolotowych. Na trzy tygodnie na dwie osoby to chyba ostatecznie nie tak dużo,chociaż kraj drogi.
Wspaniale było oderwać się od chłodnej i burej Polski ;)
A Wy, byliście kiedyś w Grecji? Jakie są Wasze wspomnienia? :)
Wow, jakie widoki. Super!
OdpowiedzUsuńNo, pięknie było :)
UsuńŻe tam taka mentalność... to zaskakuje, kurcze, filozofowie i to wielcy stamtąd pochodzili... a tu rzeczywiście szału pod tym względem nie ma...
OdpowiedzUsuńNas też to bardzo zaskoczyło. Ale z drugiej strony, to trochę typowe dla Południowców. Nie wiem z czego to wynika w sumie.
UsuńBardzo wyczerpująca recenzja. Zwrociłaś uwagę na wiele ciekawych aspektów. Zmartwiłaś mnie sytuacją zwierząt, no ale cóż... :( Generalnie ludzie na świecie mają takie podejście, że człowiek jest władcą natury i zwierząt.
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo ładne. Fajnie, że wyraziłaś swoje zdanie na temat Krety. Ja niestety nie miałam przyjemności być w Grecji, więc trudno mi się do tego odnieść :)
Dzięki :)
UsuńZazdroszczę 3 tyg w cieplutkiej Grecji:) Ja nigdy tam nie byłam, wiec z przyjemnością przeczytałam Twoją relację. Zwiedzanie rowerami musi być świetne, można zobaczyć tyle miejsc:)
OdpowiedzUsuńNo, to jest plus zwiedzania rowerami :)
Usuńw Grecji byłam i miło wspominam ten kraj oraz przepyszną jak dla mnie kuchnię ;) jedynie to traktowanie zwierząt mi się bardzo, ale to bardzo nie podoba ;/
OdpowiedzUsuńNo właśnie :(
UsuńWszystkie zdjęcia mi się podobaja i ogromnie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Piękne zdjęcia! Zazdroszcze wyjazdu!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprzepiękne widoki.. ;D lubię oglądać zdjęcia z wakacji/urlopu ;D
OdpowiedzUsuńu nas jest sklep z greckimi smakołykami - lubię balkavę
OdpowiedzUsuńbaklava jest dla mnie sto razy za słodka ;)
Usuńno i czemu mnie nie zabraliście ze sobą hę?:D
OdpowiedzUsuńBo się guzdrałaś :D
Usuńpiękne zdjęcia :) aktualnie szukamy miejsca na podróż poślubną, więc takie wpisy lubię przeglądać
OdpowiedzUsuńPolecam Majorkę :)
UsuńOstatni raz byłam w Grecji 10 lat temu, ale bardzo dobrze ją wspominam i chciałabym pojechać jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przez 10 lat mogło się trochę zmienić :)
UsuńWow! Piękne widoki! Tylko pozazdrościć :D
OdpowiedzUsuńWidoki czasem urywały to i owo ;)
UsuńAj jak pięknie, aż się rozmarzyłam ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAj jak pięknie, aż się rozmarzyłam ;)
OdpowiedzUsuńOj wakacje widać udane :)
OdpowiedzUsuńbyło super ;)
UsuńKiedyś na pewno się tam wybiorę, bo zawsze chciałam Grecję zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńTo wybierz się koniecznie :)
UsuńAle pięknie :) Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie byłam w Grecji, mam nadzieję że kiedyś się tam wybiorę!
OdpowiedzUsuńWidoki i zdjęcia przecudne!
Dzięki za odwiedziny na moim blogu! :)
Zostaję na dłużej u Ciebie!
Nigdy nie byłam w Grecji, ale zdjęcia zachęcają - nie znałam Grecji od tej strony, bardzo przypomina mi Hiszpanię :)
OdpowiedzUsuńByłam tylko na północy Hiszpanii i tam mnie nie zachwyciło ;)
UsuńNigdy tam nie byłam. Przepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpięknie tam :)
OdpowiedzUsuńCo za miejsce!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, po małą dawkę grafik :)
http://www.hoppemikolaj.pl