Hej, hej Dziubeczki :D
Jak tam w nowym roku? Ja mam na razie dobry humor, liczę na to, że z nowym rokiem posypią się fajne oferty pracy i znajdę swoje miejsce w świecie ;)
A tymczasem mam dla Was recenzję kremu do ciała od Neutrogeny. Firma zdecydowała się rozszerzyć asortyment i wprowadziła do oferty między innymi żel - krem Hydro Boost inspirowany kremami do twarzy.
O Neutrogenie mam bardzo dobre zdanie, zwłaszcza w kwestii produktów do rąk, więc stwierdziłam, że dam jej szansę.
Jak tam w nowym roku? Ja mam na razie dobry humor, liczę na to, że z nowym rokiem posypią się fajne oferty pracy i znajdę swoje miejsce w świecie ;)
A tymczasem mam dla Was recenzję kremu do ciała od Neutrogeny. Firma zdecydowała się rozszerzyć asortyment i wprowadziła do oferty między innymi żel - krem Hydro Boost inspirowany kremami do twarzy.
O Neutrogenie mam bardzo dobre zdanie, zwłaszcza w kwestii produktów do rąk, więc stwierdziłam, że dam jej szansę.
Opakowanie
No i cóż my tu dostajemy. Plastikową butelkę z pompką. Opakowanie jest błękitne, czyli kojarzy nam się z wodą i co za tym idzie z nawilżeniem, dobry branding ;)
Pompka wymaga odrobiny siły, można łatwo "dawkować" ilość kremu, więc plus.
Konsystencja
Krem, który kryje się w tym niebieskim opakowaniu ma rzeczywiście konsystencję żelowego kremu.
Nie jest na szczęście taki galaretowaty jak ten z Avonu, bardziej jednak przypomina krem. Jest lekki, łatwo się wsmarowuje i szybko wchłania. Skóra się po nim nie lepi.
Krem jest dość wydajny, jedna pompka to prawie cała noga ;).
Działanie
Krem ma ładny zapach, jakby trochę kwiatowy? Chociaż trochę za słodki. Trzyma się na skórze, ale czuć go na szczęście tylko delikatnie.
Po posmarowaniu się kremem skóra jest bardzo gładka, fajnie nawilżona. Niestety jest to bardzo powierzchowny efekt, bo wystarczy wejść pod prysznic albo nosić cały dzień ubranie, żeby poczuć nadal suchość skóry w smarowanym miejscu, niewiele się zmienia.
Ale nie uczula ani nie podrażnia, chociaż tyle ;)
Skład
Nic wyjątkowego.
Podsumowanie
Żel krem do ciała Hydro Boost od Neutrogena to poprawny kosmetyk. Dobrze opakowany, ma odpowiednią konsystencję, nie klei się i nie wywołuje swędzenia czy wysypki. Nie szczypie też po nałożeniu na świeżo ogolone nogi. Niestety jego działanie nawilżające jest zbyt słabe na moją przesuszoną skórę.
Dobry początek Neutrogeno, ale to jeszcze nie to ;)
Znacie Neutrogenę? Lubicie? :)
Buziaki, N.
Dla mnie też byłby pewnie za słaby, ale w cieplejszej porze roku myślę, żeby podołał:) Życzę Ci znalezienia wymarzonej pracy:)
OdpowiedzUsuńPewnie tak :) Nie dziękuję;)
UsuńMiałam lata temu chyba kremik do rąk :)
OdpowiedzUsuńJa też chociaż pamiętam że dłonie się kleiły po nim :P
Usuńlubie ich produkty :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMyślałam, że będzie się lepiej sprawował, ale może go kiedyś wypróbuję u siebie.
OdpowiedzUsuńLatem pewnie będzie się lepiej sprawował
UsuńMoże latem lepiej by wypadł. Teraz skóra potrzebuje mocniejszego działania.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację :)
UsuńMyślałam że lepiej się spisze:)
OdpowiedzUsuńNo, niestety :(
UsuńJa zimą wolę treściwe masła, chociaż moja skóra nie narzeka na przesuszenie. U mnie bardzo fajnie sprawdziło się masło od See see z algami morskimi :)
OdpowiedzUsuńJa nie za bardzo lubię masła :/ ale będę o nim pamiętać :)
Usuńprzyznam szczerze, że nie znam tego produktu :) Ogólnie też baaardzo nie lubię samego procesu balsamowania i niestety to bardzo zaniedbuję. Jeszcze nie znalazłam nic w tej dziedzinie by mnie pochłonęło do reszty. No może balsam dla dzieci Baby Dream i oliwka :)
OdpowiedzUsuńJa ta samo.. rzadko znajduję balsam, który mnie urzeka, a muszę się smarować bo mam suchą skórę :P
UsuńCzyli dla mojej suchej skóry zimą nie byłby odpowiednim wyborem :P
OdpowiedzUsuńNo nie, to raczej jest kosmetyk na lato, stwierdzam
Usuńużywałam po goleniu moich niezgrabnych nożynek, co by się nie przesuszały :) szału nie było, ale też jakoś bardzo narzekać, nie narzekałam. Jako krem do nóg OK
OdpowiedzUsuń