Witajcie :)
Dzisiaj wpis o małej, włoskiej przyjemności pod prysznicem ;)
Bohaterem na dzisiaj jest mus pod prysznic Mousse Doccia Olio di Macadamia e Burro di
Karitè.
Zakupiłam go przez Internety skuszona pewną egzotyką kosmetyku oraz składem wolnym od SLS. Na plus także wyraźna informacja o
nietestowaniu na zwierzętach.
No, ale do rzeczy. Jak się spisuje ten picollo Italiano?
Opakowanie
Mus wyciskamy z tubki, dość sztywnej, ale zwyczajnej. Nie jest jednak dobrym pomysłem robienie tubki
stawianej na zakrętce dla kosmetyku, który ze swej natury jest raczej rzadki –
mniej lub bardziej.
Konsystencja
Jak widać na zdjęciu konsystencja kosmetyku należy do tych bardziej rzadkich.
Właściwie to leje
się jak woda. Nie podoba mi się to, bo „mus” próbuje przeciekać przez palce, zanim się zakręci tubkę.
Przyznam, że byłam bardzo zaskoczona formą kosmetyku.
Spodziewałam się jakieś fajnej, może trochę mlecznej konsystencji a otrzymałam
zwykły, lejący się żel. W dodatku w niezbyt ładnym, siuśkowym, kolorze :P
Zachowanie ;)
Pomimo swojej wodnistości ten niby mus jest bardzo przyjemny
w dotyku. Jakby śliski i miękki. Trochę oleisty (w sumie ma w składzie olej i
masło, to jaki miałby być? :D).
Pierwszy raz spotykam się z aż taką delikatną
konsystencją.
Mus nie klei się, nie pozostawia tłustego filmu, co jest bardzo
na plus.
Dobrze oczyszcza, pozostawia skórę miękką, chociaż chyba nie jakoś
wyjątkowo nawilżoną - ale też jej nie wysusza.
Zapach
Spore zaskoczenie. Żel pachnie… drzewem sandałowym.
Nie wiem
czy to normalne przy olejku z makadamii albo przy maśle shea? ;)
W każdym razie
to bardzo ładny zapach, może trochę przypomina perfumy. Nie jest ciężki, ale
nie jest też, moim zdaniem, idealny pod prysznic. Wolę jednak ciepłe lub rześkie
zapachy. A ten.. jest trochę zbyt wyszukany chyba. Co nadal nie zmienia faktu,
że to bardzo ładny i interesujący zapach.
Podsumowanie
100 ml. tego
włoskiego kosmetyku kosztowało mnie 13 zł. Czyli jakieś 3 euro. Nie brzmi tak źle ;)
Czy jest to cena warta tego musu pod prysznic? Chyba nie,
ale uważam, że warto go spróbować, to poprawny kosmetyk o ciekawym zapachu, a
rozsmarowywanie go po skórze to akurat bardzo duża przyjemność :)
A Wy? Spotkaliście się kiedyś z kosmetykami tej firmy?
Lubicie nietuzinkowe zapachy i produkty?
Nie spotkałam się jeszcze i pierwszy raz sie dowiaduje z twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Uwielbiam czytać o kosmetykach, których nie znam ;)
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie :-)
OdpowiedzUsuńwolę żele z Isany za 5 zł 1 litr;D
OdpowiedzUsuńOpakowanie nieciekawe, ale zapach może być fajny.
OdpowiedzUsuńmus pod prysznic brzmi ciekawie...ale rzeczywiście niewielka pojemnosc, i chyba na zasadzie egzotyki, dla ciekawosci mozna sprobowac...ale bez przymusu ;)
OdpowiedzUsuńRzadko coś testuję, więc raczej bym się nie skusiła :/.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę
OdpowiedzUsuńnie słyszałam jeszcze o kosmetykach tej firmy.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się z nim spotykam, nigdy wcześniej nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój blog, zapraszam do siebie ;) Buziaki ;);*
nie znam kompletnie,ale fakt,włoskie kusi :D
OdpowiedzUsuńwyobrazam sobie,że wrazenie byloby bardziej zmyslowe gdybys kupila go w malej włoskiej drogeryjce :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak :) A to tylko internety ;)
UsuńUwielbiam kupować takie rzeczy będąc na wakacjach potem świetne wspomnienia wracają podczas użytkowania:)
OdpowiedzUsuńZawsze mi jest szkoda zużywać (albo zjadać:P) tego typu pamiątki :P
UsuńNie widziałam wcześniej tej firmy.Zapach wydaje się być ciekawy.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie plus, że jest na bazie oleju i się nie klei i nie zostawia tłustych śladów na skórze :) Chętnie bym go przetestowała :) Fajny post i bardzo przydatny, rzetelnie zrobiony :) Miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
Dziękuję :))
Usuńjak miał być mus to szkoda,że nim nie jest, normalny żel, choć ratuje go dobre działanie
OdpowiedzUsuńNo właśnie, żel jak żel, dobrze, że chociaż działanie okej i ten zapach fajny :)
UsuńNie słyszałam o tej marce.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej marce, ale żel z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńJest dostępny w Kosmetyki Naturalne ;)
UsuńJa też nie słyszałam o tej marce... fajny ma skład, jednak w najbliższym czasie na pewno się nie skuszę- mam taki zapas w łazience, że spokojnie starczy mi na kilka miesięcy :P
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to produkt zupełnie nieznany.
OdpowiedzUsuńOj pierwszy raz widzę, ale pewnie za 3 euro też bym brała :)
OdpowiedzUsuńHej :) Niestety kolejna rzecz, z którą nie miałam przyjemności się zapoznać. Ja uwielbiam egzotyczne kosmetyki, jednak kusi mnie bardziej egzotyka azjatycka. Trochę zawiodłam się z tobą tą leistą konsystencją, jak zaczęłam czytać notkę to faktycznie myślałam, że to mus będzie. Raczej nie wypróbuje, bo preferuję pobudzające zapachy pod prysznicem: cytrynę, limonkę, grapefruit albo kawę. Ale ciekawostka warta zapamiętania. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nową notkę :)
OdpowiedzUsuńWygląda naprawdę ciekawie ;) Cena również nie jest wysoka w euro ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie zupełna nowość :D Dzięki tobie poznaje nowe kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńI oto chodzi :D
UsuńUwielbiam zapach drzewa sandałowego.
OdpowiedzUsuńO takich nie znanych mi produktach dobrze się czyta.
OdpowiedzUsuń