wtorek, 9 lutego 2016

Co kibelkiem pachnie czyli Żel pod prysznic Pachnąca Pomarańcza Exclusive Spa Line by YNS


Pewnego razu buszowałam sobie po online’owych sklepach z kosmetykami, gdy w Lawendowej Mydlarnii zaatakowała mnie reklama żelu pod prysznic.

Aromatyczny żel do mycia Pachnąca Pomarańcza doskonale nawilża suchą skórę i poprawia jej mikrokrążenie. Zawarte w nim łagodne substancje myjące nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry. Żel wzbogacony został panthenolem przyspieszającym regenerację naskórka oraz ekstraktem z liści bambusa, który stymuluje syntezę kolagenu i elastyny. Dodatkowo rewitalizuje skórę, działa przeciwzapalnie, poprawia jej napięcie i wygląd. 
Codzienne stosowanie żelu do kąpieli lub pod prysznicem, zapewni odpowiednie nawilżenie skóry oraz sprawi, że będzie ona gładka, elastyczna i odżywiona.

Żel pomarańczowy, aromatyczny, nawilżający, poprawia mikrokrążenie, przyspiesza regenerację naskórka. No biorę! 
Po wymęczeniu mojej skóry przez specyfik Lirene to będzie jak lekarstwo (myślę sobie w całej tej swojej naiwności).

I do tego ten pomarańczowy zapach, po kremowych borówkach fajnie będzie poczuć energetyzujące pomarańcze. Kiedyś miałam jakiś taki owocowy żel, pachniał pysznie, może ten też będzie.

W końcu przyszedł (oddać muszę sprawiedliwość sklepowi jako takiemu, że asortyment ma generalnie w porządku (choć mógłby być nieco większy wybór), poza żelem zakupiłam dwa peelingi (czekają na swoją kolejkę;) ), a całość przyszła szybko i dobrze zapakowana).

Buteleczka niepozorna, przezroczysta, dość twarda, zamknięcie niczego sobie, porządne.



Konsystencja trochę za rzadka, ale ujdzie.
Pieni się też nawet nie najgorzej.

Natomiast ten zapach… płyn do mycia kibelka, jak nic :P

Nie wiem, gdzie się podział aromat, nawilżenie, mikrokrążenie, regeneracja naskórka i co tam jeszcze miało być, ale na pewno nie było ich w mojej butelce :P

Producent chyba pomylił artykuły, które opisywał :D

Żel - płyn jest o-kro-pny

I do tego drogi (zwłaszcza w stosunku do jakości), kosztuje 21,90 za 250 męczących mililitrów.

Jak widać ze zdjęć trochę mi go jeszcze zostało, ale nie wiem czy się zmuszę, żeby go zużyć. 

Nie lubię wyrzucać czegoś, jak nie jest zużyte lub się nie skończyło, ale w tym wypadku chyba zrobię wyjątek…

Odradzam, nie polecam i broń Cię Panie Boże :P

Człowiek taki stary, a taki głupi….

O, a tutaj skład:

INCI: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocoamidopropyl Betaine, Bambusa Vulgaris, Propylene Glycol, Panthenol, Methylisotiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Chloride, Parfum, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Rose Ketones, Geraniol

Chyba nie taki tragiczny, chociaż po co dwa razy te Methylisotiazolinone i Methylchloroisothiazolinone ?


W każdym razie – nigdy więcej :P

Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać powyższej recenzji, bo dawno mnie już nic tak nie rozczarowało, nie wkurzyło i nie zmęczyło jak opisany powyżej kosmetyk. To taka moja zemsta :D 

5 komentarzy:

Cześć,
Cieszę się, że dotarłaś/dotarłeś aż do tego miejsca :) A skoro tak, to zostaw coś po sobie!
Staram się odwiedzać Was wszystkich i odpowiadać na wszystkie komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...